Jedna z rzeczy, które najbardziej mnie ekscytują w tej pracy to poznawanie nowych ludzi z zupełnie innych miejsc. Bardzo się cieszę, że na swojej drodze trafiłem na Asię i Bartka. To mega zgrany duet z dużym dystansem do siebie i do życia.
Na ich ślub przyjechałem dzień wcześniej do Dąbrowy Górniczej. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to stojąca pod ich blokiem rajdówka 4×4 Suzuki Grand Vitara. Cała w różnych wlepach i udekorowana kwiatami. Już wiedziałem, że będzie to bardzo ciekawa para z interesującymi zajawkami.
„Ja dzisiaj nie cofam, nie obracam się za siebie.” – powiedział Bartek naklejając wlepę „Młoda Para” na pół tylnej szyby.
I tak też było. Patrzyli tylko w przód. Było to jedno z nafajniejszych wesel w tym sezonie. Było trochę stresu, trochę niespodzianek i dużo, dużo śmiechu. Bardzo doceniłem ich zaangażowanie w każdy szczegół. Przygotowali nawet Roombę, która odkurzyła stłuczone kieliszki po toaście! A pierwszy taniec? Prawdziwa wirtuozeria do kawałka „Love Survivors”.
Nasza opowieść nie skończyła się na samym weselu. Wszystko zwieńczyliśmy jeszcze jednym spotkaniem w centrum Polski. Mianowicie w Parku Romantycznym w Arkadii nieopodal Łowicza gdzie zrobiliśmy nagrania w pięknym plenerze.
Wydawało się, że jesteśmy tam tylko chwilę a zleciał prawie cały dzień. Stare budynki i ruiny z XVIII wieku w połączeniu z kwitnącą naturą robiły mega wrażenie. Jakby ktoś z Was szukał miejsca na plener to gorąco polecam ten ogród i tereny wokół.
Nasza praca to był po prostu samograj. Każdy kadr był piękny. Bartek i Asia po prostu byli sobą i to w zupełności wystarczyło. Jedyną przeszkodą były krwiożercze komary, które cięły nas jak szalone. Im bliżej było tej mitycznej złotej godziny tym bardziej były wredne.